Girl dinner, czyli o wolności nie gotowania
Umówmy się, każda z nas ma taki dzień, że średnio chce marnować życie na gotowanie. Co wtedy robimy? Girl dinner! Słyszałaś o nim? A może doskonale się już znacie, tylko nie wiedziałaś, że w ostatnim czasie stał się popularnym na Tik-Toku trendem i został tak właśnie nazwany. Girl dinner to posiłek skomponowany z tego, co znajdziesz w lodówce czy szafce. Kawałek sera, kilka plasterków szynki, resztka bagietki, winogrono albo inny zapomniany owoc i… już! Dlaczego zrobiło się o nim tak głośno? Przeczytaj!
Gwiazda Tik-Toka
Girl dinner szybko stał się viralem na Tik-Toku. Jak do tego doszło? Zaczęło się od video, które udostępniła Olivia Maher - @liviemaher. Był na nim obiad złożony z chleba, sera, winogron i korniszonów. Olivia nazwała swój posiłek “Girl dinner”. Filmik w zawrotnym tempie zyskał ogromną popularność, a do autorki licznie dołączyły dziewczyny, które lubią jadać podobnie - one też pokazywały, co ląduje na ich talerzach. Girl dinner stał się tak popularny, że doczekał się własnego dźwięku na Tik-Toku!
Dlaczego to Girl dinner?
Od zawsze to na nas dziewczynach, kobietach, partnerkach, żonach, matkach spoczywał obowiązek karmienia innych. Kiedy zostajemy same, zamiast gotować, wolimy robić, coś innego, a jednocześnie niekoniecznie chcemy przecież być głodne. I Girl dinner jest właśnie doskonałą odpowiedzią na potrzebę z jednej strony uwolnienia czasu, z drugiej zaspokojenia głodu i wciąż celebrowania posiłku, który sprawia nam autentyczną przyjemność.
O co tyle hałasu?
Być może Girl Dinner nie byłby tak popularny, gdyby nie fakt, że ocenianie, co i ile jemy, szczególnie my kobiety, wciąż ma się świetnie - również, a może szczególnie w przestrzeni Internetu. Szybko znaleźli się “zatroskani” krytycy takiego sposobu komponowania posiłków. Podniosły się głosy, które zarzucały Girl Dinner wiele - od bycia niewystarczającym, przez bycie niezdrowym aż po bycie przejawem zaburzeń odżywiania! Nagle wszyscy zaczęli się “troszczyć” o dobrostan miłośniczek Girl Dinner. A fakt, że mężczyźni jadali i jadają w ten sposób i nikt się o nich z tego powodu nie martwi, jeszcze dodatkowo podkręcił zainteresowanie trendem.
Nic nowego
Girl dinner istniał od zawsze. To tak naprawdę to, co jemy, kiedy zostajemy sami. Czasem ma to niewiele wspólnego z dobrze zbilansowanym posiłkiem, a czasem jest mu bardzo bliskie. Robimy tak, bo nie mamy czasu albo go mamy, ale wolimy przeznaczyć na co innego. Robimy tak, bo nie mamy nic sensownego w lodówce albo mamy, ale mamy ochotę właśnie na te kilka produktów. Robimy tak, bo… my dziewczyny też tak możemy! I to na tym tle rozgorzała najgorętsza dyskusja wokół trendu.
Girl dinner w stylu repose
Oczywiście, że my też to robimy i… uwielbiamy to! Poznaj nasz sposób na Girl dinner i zainspiruj się albo zrób to całkiem po swojemu.
Ola C.
„Cieszę się, że czasy, w których pół dnia spędzamy na gotowaniu, bo tak trzeba, a nie, bo tak lubimy, mamy już za sobą! Posiłki, których przygotowanie zajmuje więcej, niż 15 minut raczej nie pojawiają się w moim menu. Moim popisowym i absolutnie najukochańszym daniem, którego przygotowanie zajmuje mi dokładnie 11 minut, to makaron z sosem pomidorowym i grubą warstwą parmezanu (w czasach studenckich - goudy ;)).
Zawsze mam w lodówce kilka rodzajów sera i to właśnie on często zastępuje mi bardziej złożone posiłki. Burratę zjadam z pomidorkami koktajlowymi i słonecznikiem, brie z winogronem i orzechami włoskimi, a grana padano potrafię jeść jak batona i wcale się tego nie wstydzę”
Ola L.
“Mam chyba kilka takich zestawów w zależności od zachcianek. Dla spostrzegawczych będzie zagadka - zgadnijcie, co je wszystkie łączy? W czasach, gdy w mojej lodówce jeszcze czasem znajdowało się mięso, było to salami, ser żółty i oliwki z migdałami w środku (jeśli nie znacie, spróbujcie ich koniecznie). Teraz często garść dowolnych orzechów, ser żółty i np. ogórki. I tu można zaszaleć - w sezonie świeże z ulubionego warzywniaka czy małosolne, innym razem - kiszone albo korniszony. Często zagryzę jeszcze jakimś owocem i jazda! O, i zdarza mi się też zawinąć jakieś rzeczy w plasterek sera i delektować się takimi, hm... kanapeczkami. Tutaj wypełnienie to już pełna dowolność, ale jak czuję się fancy, na wierzchu ląduje majonez."
Daria
“Nie będę tu w ogóle oryginalna. Gdy moja kumpela Aniela wysłała mi filmik z Tik Toka, na którym widać było kanapki z pasztetem i ogórkiem kiszonym, a w tle słychać było „Girl dinner”, pomyślałam od razu: „Przecież to ja!”. U mnie musi być to po prostu pasztet wege. I reszta się zgadza. Lubię też mieć zawsze w lodówce zapas skyru, który często występuje w moim lunchowym menu. Dodaj do niego jakieś ziarna, łyżkę miodu, owoc i masz dobrą przekąskę, której przygotowanie nie zajmie Ci dużo czasu, ale będziesz dzięki niej miała sporo energii na kolejne kilka godzin leżenia i nie tylko”
Jedni twierdzą, że Girl dinner to przejaw feminizmu, bo zdejmuje z nas presję i obowiązek przygotowywania posiłku. Inni, przeciwnie, że “girl” w nazwie sugeruje, że dziewczyny nie powinny jeść pełnych posiłków, tylko mniejsze i mniej kaloryczne porcje. Kto ma rację? Oceń sama.
Źródła:
- E, Heil, Girl Dinner is everything, so Girl Dinner is nothing, washingtonpost.com
- Kierul, Girl dinner, czyli kolacja ze wszystkiego, co znajdziemy w lodówce, vogue.pl