Wywiad z Angeliką Fedorczuk
To taka trochę zniekształcona wersja słów Pablo Picassa: “Niezależnie od muzeum, żyjemy w obrazach”. Często mam tak, że patrzę na życie i na poszczególne krajobrazy, jak na fragmenty obrazów. Lubię łapać wzrokiem i zatrzymywać na chwilę w głowie różne sceny. Sztuka towarzyszy mi na każdym kroku i tak też podchodzę do życia. Myślę obrazami!
A, z którym obrazem się utożsamiam? Chyba z “Aktem schodzącym po schodach” Marcela Duchampa. Nie jest to moje ulubione dzieło sztuki, ale jest to obraz o byciu w ruchu. Powstał w okresie, gdy ruch i pokazanie postaci w wielowymiarowej formie było bardzo popularne. Rozmazany, nagi człowiek schodzący po schodach przez swoją wielopłaszczyznową formę wydaje się być w kilku miejscach jednocześnie. Tak też jest ze mną - czuję, że jestem w ciągłym biegu. Ledwie wychodzę z jednej podróży/przygody, już jestem w następnej!
Kim jesteś i co robisz?
Zazwyczaj jestem projektantem wnętrz. Mówię zazwyczaj, bo to co prawda jest jedyna stała praca w moim życiu, która nadal mi się nie znudziła i którą lubię, ale bardziej utożsamiam się z szerszym pojęciem. Jestem projektantem. Lubię tworzyć idee, choć nie zawsze mam na to czas. W przyszłości chciałabym stworzyć coś naprawdę wartościowego. To będzie dizajn dla ludzi, może nie od razu zmieniający świat, ale na pewno taki, który skłoni do myślenia, który mógłby coś zmienić i wnieść w nasze życie.
Co musiałaś zrobić, żeby zawodowo być tu, gdzie teraz jesteś?
Przede wszystkim musiałam nauczyć się słuchać i czytać. Bardzo często jeszcze w czasach licealnych żyłam w swoim świecie. Na lekcjach rysowałam, a poza nimi wolałam spędzać czas radośniej, niż z nosem w książkach. Uważam, że jestem w tym miejscu dzięki dyscyplinie czytania odpowiednich książek, niejednej nieprzespanej nocy i chęci brania udziału w wielu przedsięwzięciach.
Wolontariaty, wystawy, dodatkowe projekty, podróże. Myślę, że moje bywanie w wielu miejscach bardzo mi pomogło. Prawda jest też taka, że w którymś momencie zrozumiałam, jak ważny jest czas i zaangażowanie. Poświęciłam go bardzo dużo na pracę i dokształcanie się. Jednak chyba taka szczerość z samym sobą i otwartość na uczucia i odczuwanie, pomogło mi stworzyć takie biuro projektowe, jakie naprawdę chciałam tworzyć.
Nigdy nie miałam aspiracji, by być wielką firmą zatrudniającą wiele osób. Jasno to ja! To ja w tych w najlepszych momentach i tych najgorszych. O wszystkim staram się mówić otwarcie na moim biznesowym profilu. Po prostu stawiam na szczerość. Pokazuję moje zmagania w tym świecie projektowym i nie ukrywam, że ja też mam wzloty i upadki.
Twój ulubiony projekt Jasno?
Moim ulubionym projektem jestem JA jako projektant. Przez te trzy lata prowadzenia działalności zrozumiałam, że nie tylko ukształtowałam to biuro, ale to właśnie prowadzenie tego biura ukształtowało i nadal kształtuje mnie! Jestem swoim ulubionym projektem. Byłam niepewna i miałam mnóstwo kompleksów, a dzięki Jasno stałam się osobą, która lubi to, co robi i odnajduje w tym radość.
Planujesz? Gdzie wyobrażasz sobie siebie za 5, 10 i 20 lat?
Nie mam pojęcia, co będę robiła za dwa dni i w jakim kraju będę za dwa tygodnie, a co dopiero za kilka lat! Na jesień planuję trochę pomieszkać we Włoszech i to w tej chwili mój najodleglejszy plan, którym się niezwykle ekscytuję! Lubię wyznaczać sobie cele, na które miło się czeka.
Kto i co Cię inspiruje?
Inspirują mnie przede wszystkim podróże i sztuka. Bardzo dużo inspiracji czerpię z obrazów, z ich historii i symboliki, z doboru kolorów. Podróżowanie natomiast otwiera mi oczy na nowe rozwiązania.
Jak wygląda Twój zwykły dzień?
To jest trochę przerażające, ale tak bardzo szkoda mi tracić dzień, że ostatnio zaczęłam wstawać o 5:00 rano, aby mieć czas zarówno na pracę, jak i na przyjemności. Nie umiem w work life balance, choć bardzo bym chciała, dlatego próbuję wszystko upchnąć w za każdym razem zbyt krótki dzień. Praca, życie towarzyskie, sport i jakieś krótkie drzemki (ostatnio po mistrzowsku wychodzą mi takie 7-minutowe).
Nie mam zwykłych dni, a może nie umiem ich mieć? Nie wiem. Czasem robię reset i wtedy po prostu leżę. Oczywiście zdarzają się w moim życiu takie powolne, przyjemne i pełne oddechu momenty, jak np. ostatnio. Leżałam wieczorem na łące i patrzyłam w niebo, na którym pojawiały się pierwsze gwiazdy. To było takie i zwykłe i niezwykłe! Takie zatrzymywanie się i bycie “tu i teraz” to coś pięknego.
Czym jest dla Ciebie nieskrępowana swoboda?
Wolność wypowiedzi, myśli i uczuć. Kiedyś byłam bardzo nieśmiała, teraz nie wstydzę się tańczyć na środku ulicy i zagadywać ludzi - czy to w sklepie, czy w parku. Ostatnio spotkałam Panią, która siedziała na ławce z żółwiem. Okazało się, że ma go od 32 lat i właśnie wyprowadza go na spacer. Rozczulają mnie takie historie.
Czym jest dla Ciebie pewność siebie?
Już nie myślę tak często, “co ludzie powiedzą”. Dzięki temu zyskałam bardzo dużo. Zawsze się tym przejmowałam, co mnie blokowało w wielu dziedzinach mojego życia - zarówno w tych zawodowych, jak i prywatnych. Obecnie coraz częściej zastanawiam się, czy dana rzecz po prostu jest w zgodzie ze mną samą. Przestałam myśleć, czy to, co tworzę (głównie zawodowo), spodoba się innym. Zaczęłam zadawać sobie pytanie, “czy to mi się podoba?” Tak samo podchodzę zresztą do swojego wizerunku. Mnóstwo razy usłyszałam żartobliwie od przyjaciół “ co ty masz na sobie?” i... nie przeszkadza mi to zupełnie. Ubieram się w zależności od mojego nastroju, a nie okazji, co jest fantastyczne.
Kiedy tak się czujesz?
Czuje się najlepiej, gdy jestem wypoczęta. Nie jestem osobą, która zbyt dużo analizuje. Jak zjem coś pysznego, wyśpię się, jest piękna pogoda lub jestem w jakimś pięknym miejscu, to po prostu czuję się dobrze i to mi wystarcza. Jeżeli miałabym powiedzieć, w czym konkretnie czuję się najpewniej, to chyba w… uśmiechu. Gdy jestem uśmiechnięta, to czuję się pewna siebie i w dresie, i w sukience.
Co myślisz, kiedy słyszysz “dziewczynom nie wypada…”?
Zazwyczaj mam wtedy grymas na twarzy i pytam “a niby dlaczego nie?!” Bo ja po prostu tego nie rozumiem!